wtorek, 30 października 2018

Halloweenowa owca

Jutro mamy Halloween, więc pora na... Dynię! W tym roku od początku do końca robiłam ją sama. Postanowiłam wydrążyć jak największą dynię, i proszę bardzo! Przedstawiam wam moją sześciokilogramową dynię! (Mogliśmy kupić jeszcze większą, ale tata by jej nie podniósł).



Ma Ona na dole ,,wygrawerowaną" liczbę 66:




Myju, myju.



Szukanie wycinanie dziury w całym wyglądało tak, nie było trudne.



Ale było przy tym babrania!


Szkicu dyniowego dla was nie sfotografowałam, bo pewnie i tak nie byłoby go widać, ale wycinanie mogę wam pokazać.



A oto gotowa owieczka! (Nie mówiłam jeszcze, że zrobiłam owcę)?





Owca Halloweenowa w akcji!





*Ogonek*

Dlaczego nie zrobiłam lisa, tylko owce? Otóż ,,Olsikowa" (kanał na YouTube) narysowała
dynię-owcę i tak bardzo mi się spodobała, że MUSIAŁAM zrobić taką dynię.




I jak? Podobna?



niedziela, 28 października 2018

Lorka (chyba) oszalała

Jak każdego ranka obudziłam się i jeszcze trochę leżałam w łóżku. Nagle usłyszałam jakieś dziwne dźwięki dochodzące z jednej z dwóch klatek moich świnek morskich! Spojrzałam w tę stronę i... ...zobaczyłam Lorkę (jedną z trzech świnek morskich) trzymającą w pyszczku kawałek żwirku! Nie zgadniecie co z nim robiła... Pocierała nim o ściankę ich drewnianego domku! (Lorka mieszka razem z Fili).

                   ,,Ale śmieszne!" pomyślałam ,,Czemu ona to robi?"


Próbowałam ją nagrać, ale Lorka ewidentnie nie chciała zostać aktorką. Wyłączyłam więc telefon, a ona jak na złość znów zaczęła! Postanowiłam podjąć drugą próbę, która o dziwo się powiodła! Niestety musiałam nagrywać na dużym zoomie, bo gdybym podeszła do klatki Lorka na pewno oddała by się innej czynności niż świrowanie.




Niestety prawie nie widać żwirku, który Lorka trzyma w zębach, ale jeśli się przyjrzeć od czasu do czasu można go zobaczyć.😀




Kiedy mama wstała z łóżka zawołałam ją i powiedziałam, żeby podeszła do klatki świnek powoli i na paluszkach. Ale i tak nie zobaczyła zbyt wiele, więc pokazałam jej filmik. Powiedziała, że może robiła tak, bo ma za długie zęby. A przez zbyt długie zęby świnka nie może zamykać swojej buzi, co skutkuje... Sami wiecie czym... Ale na szczęście Lorka już więcej tego nie robiła, dlatego możemy być spokojni.😅







sobota, 27 października 2018

Glina do kuchni (sesja z kwiatkami)

Niedawno opowiadałam wam o moim kredensie przepełnionym glinianymi figurkami, które robiłam. Dlatego też w tym roku mam robić więcej rzeczy do kuchni, niż figurek.

Oto obiecane miski i spodeczek (kubek z lisim ogonem, który ostatnio lepiłam jeszcze jest niegotowy, więc nie znajdziecie go w tym poście).






Ten spodeczek został wykonany technikom raku, ponieważ szkliwienie to nie jest jedyny sposób ozdabiania gliny. ,,Raku" to dym, który wchodzi w glinę, a potem (jak się pewnie domyślacie) farbuje ją na czarno i nie da się go zmazać. Jeśli chodzi o samą wieżę Eiffla, to oczywiście nie jest ona z dymu. Pani prowadząca zajęcia (bez mojej wiedzy) pamalowała ją trochę jakimś (nie wiem jakim) szkliwem i wyszło naprawdę PRZEPIĘKNIE!







Miseczka z liskiem jest regularnie przeze mnie używana (na przykład tuż przed rozpoczęciem pisania tego posta jadłam w niej jabłko). Użyte do niej szkliwa są jednymi z nowszych, które państwo zakupili dopiero w tym roku. To niebieskie w kropki (niestety słabo je widać na tych zdjęciach, bo poszkliwiłam nim zewnętrzną część miseczki, a zrobiłam zdjęcia praktycznie tylko środkowi) nazywam ,,przepiórczym". Gdyby ulepić z gliny małe jajko i poszkliwić je właśnie tym szkliwem można by się nabrać.










Ta miseczka/kubek naprawdę mi się podoba, jest świetna, ale ta lisia głowa (a co, myśleliście, że to kot?) mi się nie podoba. Tylko ona. Tak mi ta głowa przeszkadzała, że aż po raz pierwszy postanowiłam ulepić coś, poszkliwić i odebrać po raz drugi! Dlatego nie zdziwcie się, kiedy pokażę wam coś bardzo podobnego. ;)




(Wiem, że ostatnim razem pokazywałam wam tę łyżeczkę, ale w końcu to jest post właśnie o ,,przyborach" do kuchni, i nie mogłam się powstrzymać, aby ją tu wstawić).

środa, 24 października 2018

,,Kot w koszyku" (opowiada Tigra)

Kot w koszyku





Jak znalazłam się w koszyku


O, chrupka!

Mmmmmmm...

Za chrupką pójdę wszędzie!


Mniam!



  Złodziej!

Ale pychota!


A co ty robisz!? Chcesz mi ukraść chrupki, tak?!

Cmok!




 Wygodny koszyk


Co to? Chrupki się skończyły?!
Idę stąd!
Chociaż...

Ten koszyk jest nawet wygodny... 

Posiedzę tu chwilę.


Na pewno już nic nie ma?

Na pewno.



                         


                            *           *           *








Znudziło mi się.

Zieeeeeeeew.

poniedziałek, 22 października 2018

Zabawa w glinie

Uwielbiam lepić w glinie! Na zajęcia ceramiczne chodzę już trochę ponad pół roku i totalnie wkręciłam się w lepienie figurek!



Oto smok, którego głowa została zrobiona na podstawie jednego smoka z ,,wystawy smoków".







A to salamandra, ulepiłam ją wzorując się na zdjęciach zrobionych podczas mojego tegorocznego pobytu w górach.






(To na pewno jest salamandra, a nie traszka, sprawdzałyśmy w internecie).




Fretka bądź kuna😄




Kwiatuszek wzorowany na prawdziwym🌻


I jeszcze żuk.



Mamy cały kredens obstawiony moimi figurkami z gliny:




Już nie ma gdzie tych figurek stawiać, dlatego teraz mam lepić głównie rzeczy przydatne, np.: kubki, talerze, spodeczki, miski. Pokażę wam je niedługo, bo teraz niestety nie mam jeszcze żadnych glinianych cusiów do kuchni z wyjątkiem łyżeczki:




Ale za to mam zdjęcia z lepienia i szkliwienia!
Tutaj szkliwię miskę z liskiem:

Musicie wiedzieć, że szkliwo to zupełnie coś innego niż farba. Przede wszystkim nakłada się je na wypaloną glinę, po czym jeszcze raz wypala się tę samą rzecz, tylko poszkliwioną (nałożone szkliwo bardzo szybko wysycha, ale nawet po dwóch latach schnięcia było by nadal takie, jak po pierwszej godzinie, no chyba że by odpadło, czy coś w ten deseń). Potem to szkliwo staje się gładkie i takie przyjemne w dotyku. Po za tym gdy zmieszasz odpowiednie farby wyjdzie jakiś kolor, natomiast po zmieszaniu szkliw zawsze uzyskamy coś na kształt czerni, a szkliwo będzie do wyrzucenia. Oprócz tego są szkliwa, które płyną, czyli podczas wypalania spłyną pięć milimetrów niżej, inne nie wyjdą jeśli nałoży się za mało warstw, niektórych szkliw nie można na siebie nakładać, bo po wypaleniu wyjdzie brzydka czarna plama itd.


Postanowiłam, że ulepię kubek z głową, łapami i ogonem lisa.



Ale po jakimś czasie zmieniłam koncepcję i z głowy, łap i ogona pozostał sam ogon.


Podczas wypalania (po nałożeniu szkliwa) moja łyżeczka przewróciła się w piecu, więc pan usunął brzydki kawałek:



Tutaj macie nazwy Facebooków  państwa prowadzących zajęcia: J&P pracownia ceramiczna Paweł Kleszczyński, J&P ceramik boat.


Gorące pozdrowienia od Kuny!😜






(A Tigra się wygrzewa😂😍).


Senniczek: Robert Downey Jr. - sen z niedzielnej nocy

Wyszłam na zakupy. Zarówno okolica jak i sklep były zupełnie inne niż naprawdę. Niedaleko sklepu zauważyłam RDJ. Siedział na rowerku stacj...